13.03.2012

ZBUDUJMY LEPSZY ŚWIAT


 

Jesteśmy na początku 2012r., który Organizacja Narodów Zjednoczonych ogłosiła Międzynarodowym Rokiem Spółdzielczości. To dobry moment na zastanowienie się i refleksje nad tym, jakie jest miejsce i rola spółdzielczości w Polsce i w Unii Europejskiej.


Skoro   organizacja   tej rangi jak ONZ zajęła się  sprawą i uznała, że nie dzień czy tydzień, ale cały rok trzeba poświęcić na nagłośnienie problemów spółdzielczości to problem chyba jest.

Myślę, że jedną z przy­czyn tego działania jest glo­balny kryzys, który dotknął świat. Oznacza on bankruc­two neoliberalnej filozofii rozwoju społeczno-gospodarczego, wyrażającej się w haśle „rób­cie, co chcecie
i bogaćcie się". Mamy dzisiaj w wyniku tego zjawiska, które są wstydliwie przemilczane, jak cho­ciażby protesty społeczne w Londy­nie, w Atenach, Lizbonie czy Nowym Jorku, a więc w krajach, które trudno nazwać biednymi.

Nastawienie się tylko na konsump­cję dóbr doczesnych i dowodzenie, że młodzi niezadowoleni to frustraci, a przyczyną jest dobrobyt - jest niepo­rozumieniem. Przyczyną tej frustracji jest bankructwo doktryny neoliberalnej i fakt, że ci ludzie są nikomu nie po­trzebni.

Podobne zjawisko mamy w Pol­sce, gdzie coraz więcej ludzi wykształ­conych jest bez pracy. Przybywa ludzi żyjących w ubóstwie. Są to ludzie sfru­strowani, mimo że rządzący pokazu­ją różnego rodzaju wykresy, mające świadczyć o rozwoju i że żyje nam się coraz lepiej. To ogłasza się, że będzie­my „Zieloną wyspą", to zapowiada się cuda, to wymyślane są przeróżne fantasmagorie. A jak jest naprawdę, widać przy reformie służby zdrowia, która pokazuje, na ile ta władza jest sprawna.

W związku z tym, że neoliberałowie zawiedli i prowadzą rozwój cywi­lizacyjny w ślepy zaułek, trzeba odpo­wiedzieć na pytanie, jakie jest miejsce spółdzielczości na świecie.

W mojej ocenie - a potwierdzają to dane statystyczne z okresu ostatnich miesięcy - spółdzielczość odgrywa w świecie bardzo ważną rolę, w rozwo­ju społeczno-gospodarczym poszcze­gólnych krajów. I nie jest ona - jakby niektórzy chcieli - wymysłem minionej epoki. W samej tylko Unii Europejskiej sektor spółdzielczy wytwarza 10 proc. PKB. Tu faktycznie nikt, nikomu nic nie daje, bowiem to sami ludzie tworzą spółdzielnie i miejsca pracy. I to jest przewaga formy spółdzielczej nad ka­pitałem. W wyniku tej aktywności oby­watelskiej około 10 mln ludzi w Unii znajduje szansę zarobienia na swoje utrzymanie. W spółdzielniach europej­skich, a jest ich 235 tyś., zrzeszonych jest 150 mln członków, co świadczy o potędze, sile i racjonalności tego ruchu.

Z dużym zadowoleniem przyją­łem fakt, że Unia Europejska dokonała zwrotu w ocenie sytuacji gospodarczej. Mówimy już nie tylko o spółkach pry­watnych, koncernach, ale też o przed­siębiorstwie społecznym, o gospodarce społecznej.

Należałoby się zastanowić, co to faktycznie jest ta gospodarka społeczna, bowiem nie wiele osób
w Polsce wie. A przecież to nic innego, jak powrót idei, która legła półtora wieku temu u podstaw tworzenia ruchu spółdziel­czego. Chodzi o tworzenie firm nienastawionych na zysk, lecz na zaspoko­jenie potrzeb, tych, którzy je tworzą. Eureka? To faktycznie nic nowego, bo­wiem w Polsce takie podmioty istnieją już od 150 lat. Bo to nie jest nic innego, jak spółdzielnia.

Kolebką ruchu spółdzielczego była Anglia. I dziś ponownie kraje an­glosaskie wracają do korzeni. Powsta­ła tam, w roku 1844 w miejscowości Rochdale, pierwsza spółdzielnia o charakterze spożywczym. Polacy jednak byli pierwsi. W roku 1816, Stanisław Staszic zakłada fundację o charakterze spółdzielczym, czyli Towarzystwo Rol­nicze Hrubieszowskie. Inna jego nazwa chyba lepiej oddaje ideę spółdzielczo­ści - Rolnicze Towarzystwo Wspólne­go Ratowania się w Nieszczęściach.

Wtedy oczywiście były inne cza­sy, inne problemy, ale Stanisław Staszic doskonale rozumiał, że jeśli namówi ludzi, do tworzenia takiej wspólnoty do wspólnego działania, do pomocy wzajemnej to będzie im dużo łatwiej, i dużo lepiej się żyło. Ta idea jest nadal aktualna i stanowi podstawę funkcjo­nowania dzisiejszej spółdzielczości.

Inicjatywa ONZ to pewnego ro­dzaju renesans. Nie chcę powiedzieć, że to jest moda na spółdzielczość. Bo moda ma to do siebie, że przemija, a ja chciałbym, by ta forma gospodaro­wania na trwałe wpisała się do polskiej gospodarki. Powiem więcej - kto wie, czy spółdzielczość nie jest, aby tą trze­cią drogą rozwoju społeczno-gospodarczego ludzkości?

Z  satysfakcją  dostrzegam,  że  eu­ropejscy  autokraci,  dotąd  zaczadzeni oparami  neoliberalizmu
i  monetaryzmu odkryli na nowo tę nową-starą formę gospodarowania, w której nacisk kła­dzie się nie na zysk
i kapitał, ale na pra­cę i człowieka.

Oczywiście trzeba mieć świado­mość, że spółdzielczość nie zajmie dominującej pozycji na rynku, bo do takiej roli nie aspiruje. Raczej chodzi o to, żeby była ofertą, propozycją czy alternatywą dla tych, którzy nie mają kapitału, tylko swoje ręce i głowy, lecz zostali   zmarginalizowani   z  różnych przyczyn. Nie zawsze z własnej winy. I to jest ważna misja do spełnienia przez spółdzielnie, aby mogły tym lu­dziom złożyć ofertę pracy, tak, aby byli w stanie zaspokajać swoje potrzeby in­dywidualne i by nie zostali skazani na
społeczne wykluczenie.

Wydaje się, że to jest kierunek słuszny. Obserwujemy rozwój spół­dzielni socjalnych. Tworzą się nowe formy, dotąd nieznane. Są odpowiedzią na wyzwania społeczne tu i teraz. Kryzys ekonomicz­ny, który dotknął Europę i świat, pokazał, że nie moż­na znaleźć banku spółdziel­czego lub SKOK, który zo­stał dotknięty kryzysem. I to jest najlepszym sprawdzia­nem, że spółdzielczość jest gwarancją powodzenia eko­nomicznego, bezpieczeństwa i komfortu psychicznego, że sprzyja aktywności obywa­telskiej.

Trzeba jednak postawić pytanie, jak to jest w naszym kraju. Wbrew temu kierunkowi, którym chce podążać Europa i świat, wbrew nawet zapisowi w konstytucji mówiącym o budowaniu społecznej gospodarki ryn­kowej, wszystko  to  uważa  się  nad  Wi­słą za fanaberie. Rządzący wpatrują się w zysk, niczym wrona
w gnat. Zysk to dla nich jedyne kryterium wyznaczają­ce kierunek w gospodarce.

Polscy liberałowie przebili chyba najbardziej zdeklarowanych monetarystów zachodnich i stanowią swoistą sektę. Zauroczenie to czy też pewien stan mentalności? Jeśli tak, to w takim razie nasi sternicy stanowią groźne zja­wisko dla społeczeństwa i gospodarki. Ideologia, która najwyraźniej prze­grana w gospodarce światowej, u nas króluje nadal. Tak trzeba to pojmować, skoro wszelkie siły i środki instytucji państwowych kierowane są do rozpra­wienia się ze spółdzielczością, która już z woli tych środowisk skurczyła się do zaledwie l proc. udziału w tworzeniu krajowego PKB.

Najlepszym weryfikatorem oceny tego, jak się widzi spółdzielczość, jest tworzenie klimatu antyspółdzielczego, nie tylko politycznego. Jaki jest stosunek rządzących i polityków do spółdzielczości, widać na przykładzie jakości tworzonego prawa i zawartych w nim rozwiązań. W minionym roku, potwierdziły się najgorsze obawy, wy­nikające z faktu, że w polityce gospo­darczej rządzącej opcji chodzi tylko o interesy kapitału. Stąd słynna ustawa, o likwidacji barier administracyjnych zawarła metodę prowadzenia na skró­ty przekształceń spółdzielni pracy, w spółki prawa handlowego.

Jest cała sfera oddziaływania na spółdzielczość mieszkaniową, naruszająca w wielu momentach polską konstytucję i interesy 3,5 mln rodzin zamieszkujących w zasobach spół­dzielczych. Tymczasem konstytucja stanowi, że ludzie mogą się w różne formy organizować, w tym również w spółdzielcze.

Mamy do czynienia z ręcznym sterowaniem, z ingerencją w prywatne podmioty, próby rozdawnictwa, które są dowodem na to, że ta forma jest nie­akceptowana.

Takich przykładów jest wiele. Jak choćby los inicjatywy obywatelskiej w sprawie ustawy o spółdzielniach miesz­kaniowych, którą podpisało 180 tyś. osób, Odrzucona została przez Sejm VI kadencji, głosami rządzącej prawicy już w pierwszym czytaniu. Inny przykład - zamieszanie wokół spółdzielni rolniczych. Uważa się, że kiedy kapitał zagraniczny chce utwo­rzyć przedsiębiorstwo, to tworzy miejsca pracy. A przecież to absurd? Kapitalistyczna forma gospodarowa­nia polega na tym, że jej celem jest zarabianie pieniędzy, a nie tworzenie miejsc pracy. Tymczasem szukamy ulg podatkowych, nazywając to przyciąga­niem obcego kapitału. Równocześnie dla zniesienia podwójnego opodatko­wania w spółdzielni nie ma zrozumie­nia od lat.

Kuriozalnym był rok ubiegły, kie­dy Krajowa Rada Spółdzielcza poprzez grupę posłów, złożyła projekt ustawy o spółdzielniach uczniowskich. Była to ustawa neutralna ekonomicznie, bo nie sięgała po środki publiczne. Po­rządkowała tylko sferę funkcjonowania spółdzielni w szkołach, wśród uczniów, aby mogli oni tworzyć spółdzielnie uczniowskie, które mogłyby zająć się różnorodną działalnością na terenie szkoły. Spółdzielnie to nie tylko forma gospodarcza, ale i szkoła demokracji. Ci młodzi ludzie braliby udział w wyborach władz spółdziel­ni. Platforma Obywatelska uznała to za przejaw fanaberii i w pierwszym czytaniu projekt został odrzucony. Dla mnie to przejaw obsesyjnej niechęci do spółdzielczości, która nie ma podstaw racjo­nalnych.

Chciałbym zacytować uczoną amerykańską, Elinor Ostrom, która w 2009 r. dostała Nobla z dziedziny ekonomii, za pracę dotyczącą usprawniania zarządzania w gospodar­ce. Otóż dowiodła ona, że w większo­ści przypadków własność wspólna jest znacznie lepiej zarządzana niż mówią to standardowe teorie. To twierdzenie pogrąża absolutnie polskich liberałów. Zdaniem amerykańskiej uczonej właści­ciele dóbr najczęściej w swoim gronie sami wynajdują sposoby na podjęcie dobrych decyzji i wcielenie ich w życie, sami też najlepiej są w stanie rozwiązać wszelkie konflikty interesów.

Jestem optymistą. Zaczął się rok 2012 i mam nadzieję, że nasza de­terminacja zmiękczy władzę i pozwoli wpisać się nam, w krajobraz zmienia­jącej się rzeczywistości europejskiej i światowej, w formule spółdzielczej. Bo nie można bezustannie iść pod prąd i z zamkniętymi oczami zdążać na manowce.

Jestem spokojny, że będziemy zdolni artykułować nasze zdanie i nasze potrzeby. Przypomnę, że 18 czerwca 2011 roku było nas w Sali Kongresowej po­nad 2 tyś. Możemy to powtórzyć i może nas być jeszcze więcej. To wydarzenie nie miało wydźwięku politycznego, a było manifestacją naszego systemu war­tości i sposobu widzenia świata, w którym spółdzielczość powinna zająć należne jej miejsce.

Spółdzielczość buduje lepszy świat! Życzę wszystkim spółdziel­com powodzenia w budowaniu takiego świata, zaś do rządzących kieruję prośbę: jeśli nie chcecie nam pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzajcie.

 

dr Jerzy Jankowski

Autor jest przewodniczącym Zgromadzenia Ogólnego KRS


 

Kontakt

 

Żyrardowska Spółdzielnia Mieszkaniowa

96-300 Żyrardów

ul. Środkowa 35

 

tel. +48 46 855 30 41

tel. +48 46 855 30 42

fax. / tel. +48 46 855 49 54

 

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Dział Techniczny

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Administracja os.

"Wschód - Teklin - Piękna"

tel. +48 46 855 46 92

tel./fax +48 46 855 75 92

 

Administracja os.

"Żeromskiego - Sikorskiego - Batorego - Centrum - Radziejowska - Słoneczna - Kościuszki"

tel. +48 46 855 30 53

tel./fax +48 46 855 43 70

 

Osiedlowy Dom Kultury

tel./fax +48 46 855 16 56

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

 

Klub "Koliber"

tel. +48 46 855 75 60

e-mail Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript. 

 

Klub Kultury Fizycznej

tel. +48 46 855 98 77

Rachunki Bankowe

Redakcja serwisu